FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Kasta Wędrowców Strona Główna
->
Rekrutacja
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Przedzamcze
----------------
Rekrutacja
Dyplomacja
Zamek Dolny
----------------
Karczma u Bargota
Zamek Górny
----------------
Khazadzki Hird
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Gorikorr
Wysłany: Czw 21:57, 22 Lis 2007
Temat postu:
Rezygnuję - odparł krótko, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia. Całe zajście dostarczyło mu niemało powodów do radości.
Ellayl
Wysłany: Śro 7:57, 21 Lis 2007
Temat postu:
Słuchała z uwagą. Skinęła lekko głową w zamyśleniu. Siedziała tak jakiś czas. Wreszcie przemówiła:
- Powiedz mi... Co jest dla Ciebie najważniejsze.
Gorikorr
Wysłany: Wto 23:26, 20 Lis 2007
Temat postu:
- Czy to tak trudno pojąć, Przyjacielu, iż w czasach, w których przyszło nam żyć, nikt nie może czuć się bezpiecznym? Przyzwyczaiłem się do tego, że plugawy pomiot zza wschodnich gór co raz bardziej napiera na nas i nam, warstwie rzemieślniczej, przyszło również stawiać opór, na równi z potężnymi magami i mężnymi wojownikami. Przejdę jednak do rzeczy - w tym miejscu zrobił krótką przerwę i rzucił okiem na dwójkę obecnych tu "Wygnańców". Następne słowa przezeń wypowiedziane były wypowiadane z powagą, lekko stłumionym głosem. - Otóż, mniej więcej kilometr od waszej siedziby napotkałem na powracających skądziś, sfrustrowanych i wyraźnie zmęczonych orków. Jak łatwo jest się domyślić, postanowili odegrać się na pierwszej napotkanej osobie, w tym wypadku - macie okazję ją widzieć, całą i żywą, co było kwestią przypadku. Gdy zaczepili mnie, próbowałem nie wszczynać awantury. Rechotali obrzydliwie, kłując mnie czubkami mieczy. W pewnym momencie odwróciłem się, zbyt szybko, by orki mogły zareagować. Ostrze, które jeszcze przed chwilą jeden z nich dzierżył w swoich wstrętnych łapach, powędrowało ku jego szyi. Trysnęła krew, a dwójka pozostałych cofnęła się o krok w tył. Zauważyłem, że cofają się do wystających spod ziemii korzeni drzewa. Robiąc groźną minę i wyciągać przed siebie miecz, natarłem na nich, a drugi ork upadł. Spodziewałem się tego i wbiłem miecz w jego pierś, osłoniętą jedynie przez cienką, skórzaną zbroję. Część krwi, wydobywającej się z rany, zaplamiła mi płaszcz. Ork trzeci, ten ostatni, uśmiechnął się obrzydliwie i zaczął biec w moim kierunku. Nasze miecze skrzyżowały się. Cięcie pierwsze - blok. Cięcie drugie - blok, acz wykonany z trudem. Cięcie trzecie - ork upadł na kolana. Nie tracąc czasu, przewaliłem go na bok, by wił się z bólu i uciekłem. Po części, tak to wyglądało - skończył, puszczając oczko do Ellayl.
Paldir Valedhel
Wysłany: Wto 18:25, 20 Lis 2007
Temat postu:
- Orkowie, mówisz - popatrzył jeszcze chwilę na pozostałości po potyczce i zwrócił swój wzrok na Gorikorra. Przemówił spokojnie:
- Jesteś rzemieślnikiem, a jednak umiesz walczyć. Jeden na trzech. Opowiedz więcej o swojej walce - po każdym zdaniu robił krótką pauzę.
Gorikorr
Wysłany: Pon 15:47, 19 Lis 2007
Temat postu:
Ach, to... - mruknął, po czym rzucił okiem na płaszcz i miecz. - Och, nic wielkiego. - wyszczerzył się - dwa, trzy orki w drodze do Waszej siedziby, naprawdę, nic specjalnego.
Paldir Valedhel
Wysłany: Nie 13:56, 18 Lis 2007
Temat postu:
- A powiedz mi, proszę... - rozległ się głos z prawej strony z Gorikorra. Autorem tych słów był elf, który przybył do sali, aby wysłuchać, co ma ciekawego do powiedzenia gość. Zazwyczaj rzadko schodził do tej sali, by rozmawiać z kandydatami, ale ostatnio postanowił wskrzesić ten zwyczaj. Paldir mówił, podchodząc do rzemieślnika - Zauważyłem, że nosisz ślady walki - spojrzał na chwilę w kierunku Ellayl, a później na plamy orkowej krwi. - Opowiedz mi, co się stało po drodze?
Gorikorr
Wysłany: Nie 13:00, 18 Lis 2007
Temat postu:
Owszem - odparł lakonicznie - jestem gotowy złożyć przysięgę i ofiarować się bezbrzeżnie Wygnańcom.
Ellayl
Wysłany: Nie 12:58, 18 Lis 2007
Temat postu:
Oczy jej przewiercały kandydata. Ellayl również spoważniała.
- - A więc jesteś gotów oddać za Wygnańców nawet i życie? - Spytała cicho. - Czy jesteś w stanie oddać tak wielką ofiarę w sprawie, o którą walczymy? Czy potrafiłbyś dotrzymać przysięgi krwi, którą składa każdy Wygnaniec, a dawniej Łowca?
Gorikorr
Wysłany: Nie 11:12, 18 Lis 2007
Temat postu:
Droga Ellayl - zaczął - wszystko, najprozaiczniej rzecz ujmując. - rzekł, w kącikach jego ust dał się we znaki arogancki uśmiech. - Ale ad rem, piękna Elfko - spoważniał nagle, a całe jego oblicze zmieniło się raptownie. - Od lojalności, przez pracowitość, choć to chyba oczywiste, skończywszy na całkowitym poświęceniu w słusznej sprawie. Pragnę zauważyć, że zamknięta społeczność, jaką moglibyśmy tworzyć, opiera się na wzajemnej sympatii i bezgranicznej wierze w idee nas właśnie łączące. Osiągając to, osiągnęlibyśmy wszystkie, nawet te najodleglejsze cele, ku uciesze sprzymierzeńców i boleści nieprzyjaciół. - przełknął ślinę, w mig oblicze lekko cynicznego człowieka powróciło na swe miejsce. - Jak ja nie lubię frazesów... - mruknął pod nosem. Zamarł. Czekał.
Ellayl
Wysłany: Sob 23:24, 17 Lis 2007
Temat postu:
Ujęła delikatnie puchar i upiła łyk.
- Dziękuję. Wyborne. - Umilkła chwilę, rozkoszczując się smakiem trunku. - Pragnę Ci zwrócić uwagę, że nie jesteśmy już Łowcami. Nazywają nas Wygnańcami, jeśli jeszcze Ci się nie obiło o uszy. Jak wiele jesteś w stanie poświęcić dla nas, Wygnańców?
Gorikorr
Wysłany: Sob 22:57, 17 Lis 2007
Temat postu:
- Odpowiedź jest oczywista. Patrząc przez pryzmat dawnych lat, które bezpowrotnie przeminęły, a wydarzeń których byliśmy świadkami, Łowcy Ciemności - jako jedność, zamknięta społeczność, nigdy nie utracili swej chwały, nie przeszli na stronę obłudy i kłamstwa, do której zostaliśmy przyzwyczajeni w dzisiejszych czasach. Odkąd sięgam pamięcią, stanowiliście siłę zdolną skruszyć mury chroniące Mordor, najczarniejsze zło chwycić za kark, by pozbawić je życia. Teraz ja pragnę być świadkiem dzieła, które kultywują Łowcy Ciemności... - powiedział nieco przeciągle, robiąc parę kroków naprzód i wlewając wino do krągłego, ozdobnego pucharu. Uśmiechnął się nieznacznie, podnosząc brew i podał go Ellayl.
Ellayl
Wysłany: Sob 22:38, 17 Lis 2007
Temat postu:
Uśmiechnęła się wesoło.
- Ależ oczywiście, będę zaszczycona. - Powiedziała tonem uprzejmym i radosnym. - A dlaczego wybrałeś akurat nas? Pozwól, że przejdziemy na 'ty'. Ellayl.
Gość
Wysłany: Sob 21:50, 17 Lis 2007
Temat postu:
- Witaj, o Pani - ukłonił się nisko, aż zanadto, gdyż jego czarne, długie włosy opadły kaskadą na marmurową posadzkę sali.
- Wino, wino powiadasz... - uśmiechnął się szeroko. Lekki cynizm wciąż grał mu na ustach. - Najprzedniejsze jest to elfickie... z pozoru lekkie, wytrawne, lecz, nim się spostrzeżesz, uderza do g... Ale - machnął niedbale dłonią - cóż ja Ci mogę rzec o takim trunku, przecież doskonale go znasz, Elfko - uśmiechnął się jeszcze szerzej. Po chwili dodał - Jednak niesamowity zbieg okoliczności sprawił, że jedną butelkę owego alkoholu... hm... gdzie to ja go... - począł obmacywać swój płaszcz w poszukiwaniu naczynia - Ha! Mam, już się bałem, że zgubiłem wino w czasie podróży. Pozwolisz?
Ellayl
Wysłany: Sob 21:31, 17 Lis 2007
Temat postu:
Wysłuchała tej przemowy z lekkim zainteresowaniem, jak zazwyczaj.
- Powiedz mi proszę... Gorrikorze?... dlaczego akurat my? I z przyjemnością bym napiła się wina. Jakie polecasz?
Gorikorr
Wysłany: Sob 18:21, 17 Lis 2007
Temat postu: Podanie
*W korytarzu zabrzmiały lekkie kroki. Po kilku chwilach drzwi do sali otworzyły się z łoskotem. Przybyszem okazał się średniego wzrostu osobnik, odziany w czarny skórzany płaszcz, pokryty tu i ówdzie plamami zaschniętego błota wymieszanego z orczą posoką. Zanieczyszczenia nie mogły byś starsze niż dobę. Głowię jego przyozdabiało ciemnoczerwone nakrycie z pokaźnym rondem. U boku miał krótki miecz, który mimo starań wędrowca, wciąż nosił ślady niedawnego starcia, mianowicie - krew i lekkie wyszczerbienie.
Stanął na środku sali, wyprostował się dumnie. Ujął kapelusz w dłoń, ukłonił się nisko (niżej aniżeli wymagała tego etykieta).
- Serdecznie witam Łowców Ciemności.
- rzekł. W głosie jego brzmiała lekka nuta cynizmu i sarkazmu, a na ustach jego tańczył arogancki uśmiech. Po chwili znów przemówił:
- Zwą mnie Gorikorr. Z "wykształcenia" jestem rzemieślnikiem, choć, paradoksalnie, trudnię się rolnictwem. Przyczyny? Uznałem, że sprzedaż kawy jest znacznie bardziej dochodowa
- przełknął głośno ślinę, uśmiech wciąż gościł na jego twarzy.
- Przybyłem tu, jak zapewne się państwo domyślają, by ubiegać o członkostwo w Klanie
- rzekł. Pokręcił się w miejscu, po czym zrobił efektowną pauzę. Czekał.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Kasta Wędrowców:
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group c3s Theme ©
Zarron Media
Regulamin